Ponieważ na mojej stronie
na Facebooku są rozmowy na temat sztuk walki, postanowiłem opowiedzieć trochę na ten temat i zapisać
w tym blogu.
Profesjonalnie, nigdy nie praktykowałem sztuk
walki. Intensywność
treningu nie była również wygórowana. Maksymalnie 3 razy w tygodniu oraz niedużo
zajęć w domu. Były przerwy.
Zacząłem z karate, które w
tym czasie było na szczycie popularności w Petersburgu, w 1989 roku. Był to styl
- Shotokan. Instruktor - Victor Shumilkin (na pierwszym zdjęciu, drugi od prawej w
pierwszym rzędzie)
Szkoła nie była
"czysta". Trener kilka lat studiował u wietnamskiego mistrza, który
miał na imię Ming, więc znał i Qigong, i inne ćwiczenia Kung Fu. Egzaminy były
w klubie w Tichwinie, jego prezes – Oleg Nikitin (na pierwszym zdjęciu, w
środku w pierwszym rzędzie), uczeń Christiana Tessiera, był już mocno zaangażowany w aikido.
Seminaria aikido, zwłaszcza
dla karateków, prowadził bardzo
interesująco. Nawiasem mówiąc, certyfikacja również nie była klasyczna, bardzo
trudna, tamishivari, kihon-kumite i kumite full-contact już od żółtego pasa.
W 1998 roku zdałem egzamin
na 1 kyu (brązowy pas). Przetrwałem 30 minut okrutnej walki full - contact z 10
przeciwnikami, którzy się zmieniali. To było dość trudne i, szczerze mówiąc,
znacznie osłabiło moją wiarę w karate.
W tym roku rozpocząłem
praktykę Tha Chu i styl Wushu modliszki u Victora Tarelkina (na pierwszym
zdjęciu drugi od lewej, w pierwszym rzędzie), ucznia chińskiego mistrza Luan
Xiaoyang. Od 2000 roku, dodał do tego Aikido Yoshinkan i kendo. Na zdjęciu
jestem w 2000 roku w Moskwie, gdzie wręczono mi bokken od szkoły Stevena Seagala,
za zorganizowanie seminarium - spotkania międzystylowego.
W 2001 roku brałem udział w
seminarium Shihanu Terrada, któremu pomagał jego uczeń mistrz Masazumi Matsuo
(7 dan aikido yoshinkan). A od 2005 do 2007 Masazumi Matsuo uczył w
Petersburgu, w porozumieniu z Federacją Aikido Yoshinkan Studenckim. Studiowałem
u niego 2 lata aikido yoshinkan i dotąd uważam Masazumi Matsuo jako swojego
nauczyciela aikido.
Oto
wideo z nim, które znajduje się w internecie.
Jednocześnie, od 2004 do
2006 roku, zastępowałem swojego przyjaciela i prowadziłem grupę karate dla
dzieci w szkole. Musiałem wrócić do podstaw karate.
W 2007 roku przeprowadziłem
się na stałe do Moskwy. Jakiś czas szukałem, gdzie kontynuować szkolenia.
Miałem zaszczyt być uczniem mistrza z Azji.
Szukałem mistrza, a nie
stylu. W styczniu 2008 roku przyszedłem do 34 generacji Shaolin Shy Yanbinia, który już
drugi rok uczył shaolińskie kung fu w Moskwie. Uczę się u niego do dziś.
Niestety w 2010 roku, z
kilku powodów, szkolenia Shy Yanbinia w Moskwie nie były prowadzone. W tym
czasie byłem zaangażowany w zajęcia wing-chun u mistrza z Wietnamu Suan Khi.
W 2012 roku postanowiłem,
że wiek już nie ten, żeby łamać deski i
kości, teraz jest czas dla duszy i zdrowia. Więc od Kung - Fu przeszedłem do zajęć Thai- Chi i Qiqong u
mistrza. Jednak, podobnie jak agenci wywiadu, ludzie związani ze sztukami walki, zawsze pozostaną wojownikami.
Oto film i zdjęcia
z Shy Yanbimem:
P.S. Od czerwca 2017 zacząlem zajęcia z mistrzem Namem w Warszawie. Nam Bui Ngoc